Wino naturalne to życie,  czyli inspirująca rozmowa z Anuszką z Trzy Cztery Wine

Wino naturalne to życie, czyli inspirująca rozmowa z Anuszką z Trzy Cztery Wine

Trzy Cztery Wine Bistro Bar to miejsce, które powstało z miłości do wina i gastronomii bez zbędnego patosu. W kieliszkach poczujesz smak zaprzyjaźnionych winnic, a na talerzu powitasz dania, którego głównym składnikiem jest miłość. Przeczytajcie rozmowę o filozofii miejsca, która urzeka 🍷

Na dobry początek, jakbyś mogła się przedstawić i powiedzieć, czym się zajmujesz w tym pięknym miejscu?

Cześć jestem Anuszka. W Trzy Cztery zajmuje się winem naturalnym - dbam o kartę i jej ciągłą zmienność. Niemniej jest to właściwie początek moich obowiązków, bo w praktyce robię wraz z naszym genialnym zespołem dosłownie wszystko, aby nasi goście czuli się dobrze. Możecie mnie spotkać też za barem i przy stolikach, gdzie polewam i opowiadam drobne anegdotki, o każdym z naszych win. Mój świat nie kończy się na sommelierce. W przeszłości uczyłam się ceramiki i grafiki, czego pokłosiem są warsztaty „Dwa Cyce o Ceramice”, które prowadzę wraz z Idą Symanek z Lepkie Rączki Studio w Trzy Cztery Pracownia. Łączymy na nich naukę ceramiki z degustacją wina naturalnego i kombuchy. Na co dzień studiuję też na wydziale filozofii UJ. Moją specjalizacją są Studia nad Buddyzmem. Kocham kuchnię, podróże i cały czas wkręcam się w nowe tematy. Zazwyczaj robię miliard innych rzeczy na minutę. Gastro jest jednak ważnym elementem mojego życia - branżą w której siedzę (hehe) już dziewiąty rok. Właścicielami Trzy Cztery są Gaba i jej kuzyn – Maciek.

Na Instagramie opisujecie się jako „Insane Natural Wine Bistro Bar”, skąd jednak wzięła się nazwa Trzy Cztery Wine?

Z nazwą dla tego miejsca był najpierw problem, ale potem przyszło olśnienie, że przecież znajdujemy się pod numerem 34, za którym stoi sporo fajnych analogii. Okazało się, że ¾ litra to akurat rozmiar butelki wina, która ma 750 ml. Dotarło do nas też, że gdy dzieci rozpoczynają zabawę, to wykrzykują z entuzjazmem: „TRZYYY-CZTEEE-RYYY!” i jest to z nami bardzo spójne, ponieważ mamy bardzo zabawową naturę i nie lubimy być traktowani śmiertelnie poważnie. Chcemy pokazywać ludziom, że picie win – nawet tych superdobrych, droższych czy rzadkich może być zabawą, która jest prosta, lekka i dostępna dla każdego, bez zbędnego patosu.

No i siadła jak złoto! A powiedz, skąd pomysł na bistro bar z winem naturalnym?

Z MIŁOŚCI (śmiech). Do wina, oczywiście. Ale także do dobrych trunków i dobrej gastronomii, bez zadęcia. Gabrysia – obecna współwłaścicielka Trzy Cztery, przychodziła do miejsca, w którym wcześniej pracowałam i gdzie mieliśmy podobny koncept. Chabry Wine Bar (KTÓRY BARDZO SERDECZNIE POZDRAWIAM!) było totalnie pionierskim miejscem dla świata wina naturalnego w Polsce.

Obserwujemy obecnie boom na wina naturalne w Polsce. Ludzie przestali się go bać?

Zdecydowanie tak! Wino naturalne obecnie towarzyszy wielu biznesom. Być może jak pójdziemy do dobrej, rzemieślniczej piekarni  to znajdziemy tam półkę z fajnymi, kolorowymi winami. Butelki, które nie tylko przyciągają nasz wzrok, ale przede wszystkim stoi za nimi fajna filozofia, która jest warta tego hype’u!

Jaka to jest filozofia?

Jest to filozofia pracy i wytwarzania wina w zgodzie z naturą. Robienia rzeczy w mniejszym nakładzie, bez chemikaliów, bez wyjałowienia ziemi i przy zachowaniu zdrowego rozsądku. Kiedyś, ktoś mi powiedział, że wino naturalne jest to takie wino, któremu nic nie odjęto, ale też nic nie dodano. Innymi słowy, jest to pozwolenie naturze działania w zgodzie z jej cyklem, aby wybrzmiała w pełni tym, co ma nam do zaoferowania.

No i właśnie w tym momencie moja miłość do wina naturalnego osiągnęła swój zenit. A powiedz, jak w takim razie rozpoznajecie dobre wina naturalne?

Możemy rozpoznać po certyfikacji, ale one nie zawsze są ważne. Nie każdy mały producent, chce się w to bawić. Dla nas wystarczy, że szczerze traktuje swoją pracę. W przypadku win naturalnych zazwyczaj znamy producentów, ich rodziny, środowisko. Wszystko bazuje poniekąd na zaufaniu do drugiego człowieka. Tylko tyle i aż tyle!

Czy macie w swojej kolekcji sporo Polskich win?

Mamy kilka butelek. Obecnie najlepiej sprzedaje nam się Solaris z winnicy podkrakowskiej, która znajduje się w otulinie Parku Ojcowskiego. Winogrona zbiera właściciel, a jego żona wraz ze swoim przyjacielem, projektuje przepiękne, minimalistyczne etykiety inspirowane wazami greckimi. Sam nam te butelki przywozi.

Czy cała Europa oszalała na punkcie win naturalnych?

Raczej tak. Wyobraź sobie, że słyszałam nawet o producencie Fińskim, który kupuje winogrona we Włoszech, zwozi je beczkami do Finlandii i tam przeprowadzają winifikację, na wskutek czego mamy do czynienia ze Skandynawskimi winami naturalnymi! Ogromny boom na naturale jest także w Korei i Japonii. Najwięcej wine barów otwiera się w Tokio, więc można powiedzieć, że jest to trend globalny.

Moim ulubionym winem naturalnym jest pomarańczowe. Czy możesz nam powiedzieć, jak powstaje tak piękny odcień?

Potrzeba wyszczególnienia wina pomarańczowego wynika zarówno z koloru, jak i ze szczególnego smaku. Chodzi o macerację, czyli o to, że gdy sok fermentuje, zostaje połączony ze skórkami winogron, w których znajdują się wszystkie składniki odpowiedzialne za kolor i smak. Mimo tego, że wina pomarańczowe wróciły w wielkim stylu, nie można ich nazwać niczym nowym – to raczej powrót do korzeni. Robiono je na pograniczu Słowieńsko-Włoskim, także w Gruzji.

A gruzińskie wina pomarańczowe nazywa się bursztynowymi, prawda? Dowiedziałam się o tym, odwiedzając Georgian Wine&Art Gallery!

Dokładnie tak. Notabene, świetne miejsce! Pozdrawiamy właścicielkę! To jest piękne, że wino naturalne stanowi platformę dla ludzi do spotkań i poznawania się. Fakt, że otwiera się coraz więcej miejsc z naturalnymi winami, tworzy przestrzeń, w której łączymy się w społeczność, wymieniamy doświadczeniem. To jest dobre nie tylko dla nas, ale także naszych gości 😊

Zgodzisz się z tym, że picie naturali to kontemplacja smaku, która rządzi się zasadą: nie ilość, ale jakość?

Dokładnie! Żyjemy w coraz bardziej pędzącym świecie i potrzebujemy produktów, które będą zrównoważone, jakościowe i takich, nad którymi będziemy mogli się zatrzymać. Tego oczekujemy przecież wychodząc z domu – resetu. Wino naturalne jest do tego idealne.

Czy w takim razie, wino powstało, aby uszczęśliwiać ludzi?

Zdecydowanie (śmiech)! Myślę, że jest w mocnym top 3 zaraz obok jedzenia i głaskania piesków.

Viceversa, co to?

Viceversa to największa wyszukiwarka wydarzeń w Krakowie!

Miej wszystkie wydarzenia zawsze pod ręką, organizuj spontaniczne wypady ze znajomymi i już nigdy nie przegap niczego ciekawego!

A skoro o jedzeniu mowa, kto u Was stoi za kartą dań?

W tym momencie trzon naszej kuchni stanowią dwie osoby i jest to Julka i Krzysztof. Są jak ogień i woda. Każdy w tym duecie daje coś innego, ale gdy siadają do tworzenia nowych potraw, robią to bardzo intuicyjnie, wzajemnie się wspierając jako zespół. Nad wszystkim czuwa Adam.

Jaka jest najbardziej seksi pozycja z Waszego obecnego menu?

Najbardziej smakuje mi risotto. Jest definicją komfortu! Jedząc je, czujesz się, jakby ktoś Cię przytulił. Jest delikatne, mięciutkie, kremowe, pyszne! Na górze jest pesto z pistacji, które tworzy rewelacyjny topping. Do tego są smażone kurki, a ja jestem totalną grzybiarą, więc po prostu oszalałam. Co warto wspomnieć, do każdego z naszych dań dodajemy (OPRÓCZ MIŁOŚCI), mnóstwo warzyw, które hodowane są w wiosce pod Nowym Sączem przez członków rodziny Gabrysi. Tak więc można powiedzieć, że Trzy Cztery Wine ma swój kawałek pola, gdzie dojrzewają w słońcu pomidory. Robimy z nich m.in. korzenny ketchup do palonej kapusty, którą też turbo polecam. Staramy się, aby ten naturalizm był odczuwalny nie tylko w winach, aby to nie były frazesy napisane na kartce. Dbamy o wszystkie produkty, które podajemy naszym gościom.

Jestem zakochana. Rzucam wszystko i otwieram swoje miejsce, choć obstawiam, że nie jest to takie łatwe?

Miałam taki moment w życiu, w którym chciałam pójść w stronę artystyczną – grafika, ceramika, ale o dziwo gastronomia bardzo mi to dała. Na pewnym poziomie, w gastro można realizować kompleksowość swojej wizji i wyrażać siebie, mimo tego, że praca w nim bywa owszem ciężka, jak to praca z ludźmi. Jednak potrafi dać bardzo dużo satysfakcji. Sama się totalnie w tym odnalazłam i bardzo ją lubię. Myślę też, że warto związać się z mniejszym miejscem, gdzie możesz pokazać swoją tożsamość.

Ta gastronomia, którą uprawiacie w Trzy Cztery Wine to sztuka, tylko taka, która jest bliżej życia niż ta, którą trzymamy w galeriach i muzeach. A kto do Was najczęściej wpada?

Był taki moment, gdy były to głównie kobiety, co było związane chyba z tym, że nasz feed w Social Mediach jest bardzo różowy. Nie wiem, czy byłaś w łazience, ale można się tam poczuć, jakbyś wchodziła do wnętrza swojego ciała – jest bardzo różowo i bardzo mięciutko. Teraz to się zmienia, na początku były to osoby stricte zainteresowane winem, a teraz są to dosłownie wszyscy! Nasz najmłodszy gość miał trzy lata, a najstarszy był po siedemdziesiątce.

A czym jest dla Ciebie girl power stosowany codziennie?

Z pewnością jest dla mnie ważny i można go tu poczuć, ale nie lubię upłciowania wszystkiego. Dzielenia ludzi na kobiety i mężczyzn. W tym, co robię, czuję się najpierw sobą i człowiekiem, co nie zmienia faktu, że w pełni rozumiem, że w dyskusji o girl power w gastronomii chodzi o to, aby docenić zmiany, które mają miejsce. Kobiety w Krakowskim gastro zaczynają wieść ważną, częstą wiodącą rolę. Dziewczyny mają moc, tworzą świetne miejsca i cieszę się będąc tego częścią. Jednak nie staramy się niczego udowodnić w ten sposób. To nasza naturalna ekspresja, po prostu jesteśmy w tym dobre.

Gdy nie siedzisz tutaj, gdzie bywasz?

Uciekam w naturę, lubię pobyć sama ze sobą, uwielbiam podróżować, ale także przejść się po lesie, pojechać do Lanckorony, kocham posiedzieć w pasiece u dziadka. W Krakowie jest masę miejsc, które cenię. Nigdy nie odżałuję Neonu, który się zamknął. Na jedzenie lubię pójść do Karakteru, lubię Luktung, Molam, Wietnam, Filo Greckie Bistro. Jest wiele miejsc, w których znajduję wielką wartość. Kraków gastronomią stoi i chciałabym, żeby to się rozwijało. Co piękne, w Krakowie zaczyna się rozwijać także mniejsza gastronomia, często w środowisku targowym. Jak np. Naturaliści, którzy otworzyli kiosk na placu Nowowiejskim. Kilka miejsc siedzących, a impreza na całą dzielnicę (śmiech). Podoba mi się, że idziemy w tę stronę i otwiera się wiele małych, niezależnych miejsc.

Czy zbliżają się u Was jakieś ciekawe wydarzenia?

Poprzednia wystawa odbiła się mega pozytywnym echem, mieliśmy też świetny kiermasz, gdzie twórcy pokazywali swoje rękodzieło i myślę, że będzie więcej takich wydarzeń. Zawsze chcieliśmy tworzyć społeczność, lokalne centrum. Planujemy kolejną wystawę, kiermasz rzeczy używanych pod nazwą „Ubierz mnie bejbi jeszcze raz”, także polecam śledzić nasze media społecznościowe. Odbywają się u nas także pop up’y z somelierami lub importerami.

Wyciągniesz z rękawa jakąś hardcorową historyjkę dla Viceversy?

Gaba przypomniała mi nasz mit założycielski - otóż zrobiliśmy różowy kibel i kupiliśmy przepiękny vintage sedes. I tak naprawdę reszta lokalu powstała pod ten nasz wucet. Także w Trzy Cztery najpierw był różowy sedes, a potem reszta świata. Ponadto ostatnio odniósł on pierwsze poważne obrażenia, gdy jeden z naszych gości w ferworze piątkowego wieczoru, tak ochoczo chwycił za kran podczas mycia rąk, że zamienił go w fontannę.

Tego oczekiwałam! A jakbyś jednym zdaniem zachęciła czytelników naszego bloga do odwiedzenia Trzy Cztery Wine?

CHOOOOOODŹCIE TUUUUUU!!!

Pssst… Z Viceversa App w Trzy Cztery Wine zgarniasz 15% zniżki na cały rachunek 💸 Miej apkę w gotowości!

Koktajlowa mistrzyni z Kazimierza, czyli wywiad z Alicją Bączyk

Barmańskie umiejętności Alicji zostały docenione na całym świecie. W wywiadzie przeczytacie więcej o tym, jak dojść do mistrzowskiego poziomu tworząc mistrzowskie koktajle i jak pracować w zawodzie zdominowanym przez mężczyzn 🥃

Na przypale, albo wcale, czyli historia jedynego samoobsługowego multitapu w Krakowie

Nalać se tyle ile chcemy, czego chcemy i za ile chcemy. Zjeść coś czego nie serwuje nikt inny. Wpaść na koncert, mecz, kino letnie, czy imprezę. Doświadczać, nie konsumować. Zapraszamy do wywiadu z Krzyśkiem – współtwórcą jedynego, samoobsługowego mutitapu w Krakowie, który powstał z potrzeby dystrybuowania dobrych emocji.

Tajemnicza Mercy Brown – poznaj jej sekrety

Jedno jest pewne, rozgłos wokół Mercy Brown jest zachowany. Nie ważne, czy mowa o XIX wiecznej czarownicy, czy najbardziej tajemniczym, krakowskim lokalu, w którym można zobaczyć najlepszą burleskę w Europie, posłuchać jazzu i wypić drinka opartego o naturalne składniki. Zapraszamy do rozmowy z właścicielem Mercy Brown – Panem Markiem Tomczykiem.

Sign up to our newsletters and we'll keep you in the loop.

Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.